Skaczę z tematu na temat. I tak, po obcowaniu z igłą i nitką przyszedł czas na decoupage i moje ulubione drewno. Stołek do pianina uratowałam przed śmiercią w czeluściach śmieciarki. Odrapany i połamany po kilku zabiegach kosmetycznych i sporej ilości kleju zyskał nowe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz